sobota, 10 grudnia 2011

Kropko, kochana podwórkowa kotko



Na lądzie zapanował głęboki smutek. Czuję go i ja. Odeszła Kropka, królowa wszystkich krótkonogich jęczykotków. Poszła tam gdzie i ja kiedyś popłynę. Byłoby dobrze gdyby życie było oceanem szczęśliwości, morzem przyjemności. Lecz nie jest.
Jak powiedział poeta: świat się nie kończy i nie zaczyna. To dobrze, niech trwa- może właśnie na tym zasadza się jego sens. Nic nie zostanie zmarnowane, wszystko zostanie przetworzone, będzie miało inną formę i wygląd. Żegnaj Kropko, witaj Kropko. Będę Ciebie wypatrywał w kształcie chmury, w chłodnej bryzie wiatru na pysku, w zapachu stokrotki.
Wasz Pirat

wtorek, 6 grudnia 2011

Woooooooodyyyy

„Biegać, skakać, latać, pływać” - w moim przypadku powinno to brzmieć: pływać, pływać, pływać, pływać. Zapewne dziwi Was, że tak lubię wodę bo koty nie lubią wody - radzę ją jednak nabrać w usta i z takimi mądrościami nie wyskakiwać, bo nie ma reguły bez wyjątku. Wyjątkiem jestem ja! Od małego ciągnęło mnie do kałuż, można powiedzieć, że wytaplałem się na nich. Niech pomyślę: najpierw były kałuże, potem z miłością podszedłem do bajora, a że od bajora do jeziora bardzo blisko stoczyłem się jak statek pochylnią ku rzece. Powszechnie też wiadomo, że niektóre rzeki prowadzą do morza a dalej... dalej to już tylko bezkres oceanu. Tak właśnie brzmi historia mojej miłości do wody. Uwielbiam też pić!(nie zrozumcie mnie źle). Teraz tu na stałym lądzie, wkładam łapę do miski, moczę mordę, wyciągam język i piję. Piję namiętnie i z lubością. Dżeki S. zawsze mówił: rób to co lubisz, płyń tam gdzie chcesz. Ja lubię pić i żeglować, być może wkrótce pijany szczęściem, że zobaczę ukochany bezkres wód wypłynę w kolejny rejs...

środa, 30 listopada 2011

Sny




Czy we śnie można śnić o piosence o śnie?
Mnie się zdarzyło.
Posłuchajcie jej:

„Śnie wspaniały, śnie głęboki
pamiętaj byś nie był zbyt ciężki
choć tu, niech się spełnią marzenia
o miskach pełnych wyżerki.

Ref.
Aaa...koty dwa,
aaa...koty cztery,
wszyscy na jednej łódce,
łopoczą na wietrze dryfery.

Śnie przepiękny, kolorowy
płyń śmiało, bez lęku po niebie,
niech wszystkie mary-koszmary
odpłyną spokojnie przed siebie

Ref.
Aaa...koty dwa,
aaa...koty cztery,
wszyscy na jednej łódce,
łopoczą na wietrze dryfery”.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Aklimatyzacja



Zaaklimatyzowałem się na lądzie, dręczy mnie teraz myśl czy to nie za szybko. Ja stary kot morski, nie spodziewałem się nawet, że moim ulubionym zajęciem będzie polegiwanie na kanapie. Brakuje mi oczywiście pokładu pod łapami i kojącego odgłosu oceanu za burtą ale, że ja sam sobie sterem, panem i okrętem, mruczę pięknie szanty do siebie - to uspokaja i przypomina wszystkie piękne chwile. Odechciało mi się zwiedzać, eksplorować a nawet ruszać wąsem! Leżę, śpię i znów leżę, no i jem. Mój brzuch przypomina już brzusiec statku. Taki etap w życiu pewnie. Dżeki S.wciąż powtarzał: uważajcie żeby mordewind, za bardzo was po mordzie nie bił więc ja, który zawsze szanowałem słowa starego druha ledwo wychylam głowę ponad bezpieczne posłanie.
Wasz leniwy Pirat

piątek, 25 listopada 2011

Ahoj przygodo

Popłynąłem, lecz nie martwcie się już wróciłem. Krótki rejs pozwolił napełnić moją ładownię i oby to co teraz tam mam starczyło na dłuższy czas. Najadłem się odrobiny strachu i nawciągałem wody do nosa - jakby mało było tej, która bulgocze mi w nozdrzach.
Lekki sztormik liznął mi owszem nieco maszty statku i zęza tonęła prawie przygnieciona wodą jednak udało się prześlizgnąć po falach i wpłynąć na spokojny szlak. Najważniejsze by nigdy nie wypuszczać rumpla z ręki- tak przynajmniej mówił Dżeki S. Więc trzymałem go kurczowo choć żagle furczały nad głową i wściekłe wietrzysko wyło i wyło. Cóż żaden rejs nie może obyć się bez tych drobnych uprzykrzeń lecz znacie na pewno to wspaniałe, wszechogarniające uczucie spełnienia kiedy widać majaczącą ziemię na horyzoncie i dobija się do upragnionego brzegu. Jakaż wtedy ulga ogarnia moje doświadczone kaperskie serce i jak cieszy się morda - aż podskakują mi łapy i drży ogon!
Szczęśliwy acz zmęczony, tonący w objęciach Morfeusza- Pirat

czwartek, 24 listopada 2011

O ironio losu!



Jak mówił Dżeki S. „Nie wywołuj wieloryba z morza jeśli nie chcesz mieć kłopotów”. Można tak rzec patrząc na oceany wody wypływające mi z nosa. Zemściło się to ciągłe ględzenie: woda, woda, woda. Niech mnie dunder świśnie, maszt przygniecie, głębia pochłonie jak tylko wspomnę kiedyś o jakiejś tęsknocie za morzem! Smętnie coś dziś i ponuro na lądzie, deszcz zacina z nosa a mnie nic nie pozostaje jak tylko czekać, aż przestanie.
Wasz smętny Pirat